Wczorajszy dzień na pewno mogę zaliczyć do jednego z najbardziej pechowych w moim życiu, jako, że prawie wszystko, co mogło pójść w nim źle, źle poszło. Rzadko miewam chwile, w których chce mi się płakać i poważnie myślę o rezygnacji z pracy przedstawiciela medycznego, jednak wczoraj już prawie pisałem wypowiedzenie. Chwilowe załamanie szybko mi przeszło, jednak niesmak pozostaje.
Każdy, kto kiedykolwiek pracował w zawodzie przedstawiciela medycznego Suwałki lub jakiegokolwiek innego mobilnego sprzedawcy dobrze wie, że do wykonywania tego zawodu potrzeba dobrze działającego auta, które ułatwi nam przemieszczanie się z jednego miejsca na drugie. Ja swój samochód służbowy traktowałem niemal jak członka rodziny i każdy związany z nim problem traktowałem bardzo serio.
Mój wczorajszy pech rozpoczął się od tego, że zaspałem. Zaspałem dlatego, że na noc zapomniałem podłączyć telefonu pod ładowarkę, w związku z czym telefon rozładował mi się tak bardzo, że nawet nie miał siły uruchomić budzika. Pół godzinne spóźnienie zminimalizowałem brakiem śniadania i nie do końca wyprasowaną koszulą.
W drodze do pierwszego klienta, nieco zły, rozkojarzyłem się na drodze i wjechałem w dziurę, którą zawsze omijałem wielkim łukiem. Traf chciał, że ten jeden raz okazał się być jednym razem za dużo i złapałem gumę. Wymiana koła zajęła mi godzinę. Do klienta dotarłem spóźniony, brudny, spocony, piekielnie głodny i do tego ogromnie zły. Nic dziwnego, że nie udało mi się dokonać żadnej transakcji. Mając świadomość tego, jak źle wyglądam i jak zły mam humor postanowiłem odwołać wszystkie zaplanowane zadania i spędzić ten dzień w domu.