Zawiedzione nadzieje

Zawiedzione nadzieje

Trochę boję się zadzwonić do swojej żony, żeby powiedzieć jej, że według wszelkich przewidywań akurat dzisiaj będę musiał zostać dłużej w pracy i zająć się sporządzaniem raportów miesięcznych dla mojego przełożonego. Mógłbym zabrać tę pracę ze sobą do domu, jednak wiem, że niestety w domu nie zdołam się skupić, bo gdy ma się dwójkę małych dzieci, to wygospodarowanie dla siebie odrobiny wolnego czasu jest zajęciem wręcz niemożliwym. Jak tylko pojawiam się po pracy w domu, maluchy rzucają mi się na szyję i proszą, bym się z nimi pobawił. A ja, jako dobry ojciec, od razu rzucam wszystkie rzeczy w kąt i biegnę do nich, by razem z moimi pociechami bawić w chowanego lub budować domek z foteli, koców i poduszek.

Mój przełożony, który nadzoruje pracę wszystkich regionalnych przedstawicieli medycznych, przedstawiciel medyczny Lubin, zażądał, bym do piątku oddał mu pełen raport. Jeśli dzisiaj się za niego nie wezmę to nie ma opcji, żeby udało mi się sporządzić ten raport na czas.

Żonie i dzieciom obiecałem dziś zaległą wycieczkę do zoo,  dlatego tak niechętnie sięgam po telefon, żeby zadzwonić do żony i odwołać umówione spotkanie. Żona na pewno zrozumie, ale dzieciaki będą zawiedzione. Czuję się źle z myślą, że kolejny raz nie spełniam poczynionych obietnic i wszystko przez tę głupią pracę. Przez obowiązki zawodowe tracę wiele pięknych chwil z rodziną.

Napisz komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone. *